Z przeszłoscią i po przejściach


Nie wyszło, porażka, katastrofa, zmarnowane 10, 15, 20 lat życia. Rozbici, potrzaskani, wyczerpani, urażeni. Poturbowani, oszukani, zawiedzeni i zrozpaczeni. Z długami, kredytami, z pustymi mieszkaniami, bez niczego, na powrót u rodziców, na fotelach u psychoterapeutów, we wspólnotach religijnych, zresetowani, w wynajętych pokojach, ze współlokatorami. W poczuciu winy, ze ścieżkami koksu na lusterku, ze wzrokiem utkwionym w 47 calowego przyjaciela. Uwieszeni na telefonach do wszystkich zainteresowanych bądź wcale, zdesperowani, uwięzieni w ciemnych pokojach z tnącą ciało samotnością. Ukarani, sobie winni, swych nieodpowiedzialnych decyzji opartych o obsesyjne poszukiwanie aprobaty i miłości. Rozpamiętujący wizualizacje okresów gdy było cudnie albo normalnie, siedzący w samochodach na korporacyjnych parkingach, w bezruchu ze ściśniętymi gardłami. Z garścią antydepresantów pod ręką, z notatnikami afirmacji ratujących ostatnie skrawki poczucia wartości, uwaleni do odcięcia, budzący się  w łóżkach pocieszycieli w wieku własnych córek i synów. W desperacji, aby przetrwać za wszelką cenę i aby odejść jak najszybciej , najłagodniej, zgasić światło i podłogi, zniknąć pod powiekami ciężkimi ołowianą egzystencją. Odkrywcy przyjemnego chłodu pastelowych ścian korytarzy szpitali psychiatrycznych, zesztywnieni, w obręczach na głowach i ciężarach na piersiach, wykluczeni społecznie, dzielni i nieustający, wytrwali liderzy sprzedaży ze spływającym do gardła posmakiem amfy. Matki handlujące odrzuceniem i powiernictwem wobec dzieci, emigracyjni, wyobcowani ojcowie, których w końcu stać na adwokata i alimenty. Rozgoryczone, zostawione, naiwne ekspedientki, księgowe, pielęgniarki i agentki ubezpieczeniowe, pobite architektki i nieszanowane nauczycielki, zdradzone i oszukane kucharki, krawcowe i menedżerki.  Poddani ostracyzmowi, powracający do nałogu , upadli  pedagodzy, wyśmiani i niezauważeni murarze i  zdradzeni, zajechani wieloetatowi lekarze. Kierownicy z amputowaną męskością, zdeprawowani wykładowcy i ich ulotne nimfetki. W końcu ruszają, w karuzele romansów, do portalowych klawiatur, w korporacyjny wyścig, w klubowy hedonizm, po maratonowe trofea i uniesienia religijne. Aby zapomnieć, wyprzeć, zaprzeczyć, zignorować, odciąć i zostawić za sobą.
Bliskość już zawsze będzie trudniejsza, urealniona, odczarowana. Dzieci będą podzielone, rozdwojone, muszą poruszać się po dwóch światach. Większość przyjaciół odeszła, odsunęła się, zostali nieliczni, Ci, od serca i życzliwi, wiedzący czym jest kryzys. Takie wsparcie ratuje przed szaleństwem.
I podnosimy się. Z zagubienia , zbłąkani i błądzący, duchy z plastrami na ranach. Wstajemy do codzienności, nieśmiało kierując zmęczone oczy ku horyzoncie słońca. Zgoda na ból, cierpienie i rozpacz kiełkuje w osierdziu, jeszcze niepewnie migocze przedsionkami, po czym robimy krok w tył , potrzebny, ponownie dotykamy przeszłości niczym meduzy. I powracamy z odrobiną entuzjazmu, leczenie jest możliwe, zaczynamy rozumieć ten cały proces. Nic bez nas się nie wydarza , zawsze w naszej obecności, jeśli zrobimy miejsce , a jest jego nieskończoność, wtedy jest szansa ,że pojawi się To. Ta milcząca siła , poruszająca wszystkim w bezruchu.
Wówczas odnowieni, w starych szatach, lecz już inni, za progiem rezystancji , za horyzontem zdarzeń, unosimy pokornie oblicza i przytulamy mamy , ojców, dzieci, drzewa, tulimy koty i przyjaciół. Dzielimy się przemianą, której udziałem się staliśmy. Wybaczamy, rozumiemy, jesteśmy uważni na chwile pojednania, pogodzenia i akceptacji losu i przeznaczenia. To wszystko wydaje się być uporządkowanym jednak chaosem. I nie jesteśmy najważniejsi. W końcu. Jaka ulga.

Czuły Brutal

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kobiety , które tak bardzo kochają swoje dzieci. ….i to nie będzie przyjemne.

Podobno dzieci są owocami miłości. Przychodzą tu, pojawiają się na skutek połączenia. Wówczas, gdy scalają się ze sobą głodne dusze,...

Instagram